Wysoki Jesionik — Královský vodopád

DSP
Dokąd Stopy Poprowadzą

Drugiego dnia październikowej wycieczki z cyklu Dokąd Stopy Poprowadzą, czyli niedzielnego poranka, obudził mnie dźwięk deszczowych kropel bębniących o pokrycie dachu.  Po wieczornej krótkiej burzy i gromadzących się chmurach nie było to nic zaskakującego, ale mimo wszystko…
Było mi żal dnia, a przede wszystkim widoku rozpościerającego się ze skał Sokola…

Planowana trasa niedzielnej wędrówki obejmowała: Videlské sedlo – Kamzičí vrch – Královský vodopád – Sokolí skála – Sokol – Sokolí chata – Dřevařská cesta – Vidly (10 km, 600 m sumy przewyższeń).

Czas pakowania i „śniadaniowania” minął zmian pogodowych nie przyniósł. Do autobusu wsiadaliśmy w szarości i deszczu, ale dobrych nastrojach.
Podczas przejazdu do osady Vidly — miejsca początkowego naszej wędrówki, regularna ulewa przemieniła się w delikatną mżawkę, więc wraz z Radosławem, podjęliśmy decyzję o próbie przejścia planowanej trasy, tyle, że z małymi modyfikacjami. Grupa sprzeciwu nie wyraziła😊

Nadal nie poddając się szarości i ponuractwu dnia, roześmiani i kolorowi wysiedliśmy z autobusu i karnie poszliśmy za przewodnikiem w stronę Pradziadowej ścieżki i kaplicy św. Jadwigi.

Osobiście na początku miałam mały fotograficzny cel. Mianowicie, podczas wcześniejszych bytności w osadzie Vidly, przeoczyłam średniowieczny kamienny most, pod którym przepływa Střední Opava.
Kiedy więc grupa, raźno i karnie, wędrowała za SudetoJonesem, ja zrobiłam mały  fotograficzny „skok w bok”.

Pierwsza część wędrówki prowadziła Pradědska cesta czyli drogą Pradziada. Nazwa ta nikogo nie dziwi, jako że dominującym szczytem Wysokiego Jesionika jest Praděd. Takie samo miano nosi także czeski Duch Gór, który często pojawia się na jesionickim obszarze, czego przykładem jest legenda dotycząca osady Vidly.
Jako, że aura nie sprzyjała turystycznym „skokom w bok”, drewnianą kaplicę św. Jadwigi obejrzeliśmy tylko z dołu.

Brodząc w kobiercu złotych liści dochodzimy do miejsca oznaczanego na mapach jako Střední Opava.

Tam asfaltowa wyraźna droga zamienia się w ścieżkę o nieco bardziej górskim charakterze. Do Królewskiego Wodospadu jest już bardzo blisko — ok. 400 m.
Wszyscy chcieli zobaczyć tę krajobrazową perełkę, więc nie są ważne błoto, czy mżawka. Bez problemu ekipa pokonała bezimienny potok i wspięła się do wodospadu, który ma 12 m wysokości i jest drugim co do wysokości w całym Wysokim Jesioniku.

Śmiałkowie, którzy zdecydowali się podejść pod samą kaskadę, uroczyście sfotografowali się na bajkowym tle.

Kontynuując wędrówkę wróciliśmy do szlaku niebieskiego, którym podeszliśmy do Silonovej trasy.
Fragment  szlaku między wodospadem, a krzyżówką bardzo mi przypadł do gustu — ścieżka stała się bardziej charakterna i skalista.
Przy Silonovej trasie następuje mały odpoczynek — sprawdzanie map, fotografowanie, a w moim przypadku napełnienie brzucha😊

Później, wygodną ale błotnistą drogą, podążyliśmy w stronę ścieżki na Sokol. Niestety,  mżawka zamieniła się w zimną i zacinającą ulewę. Po krótkim rozpoznaniu oczekiwań ekipy została podjęta decyzja o skróceniu trasy — zdecydowaliśmy o zejściu prosto do autokaru, najkrótszą możliwą drogą.

Jednakże przed ciepłym i suchym autokarem czekała nas jeszcze niespodzianka, o której z Radosławem wiedzieliśmy, jednak ze względu na deszcz i  nieuniknione wydłużenie trasy, postanowiliśmy jej nie omijać. Tuż przed samą osadą trzeba było pokonać zamkniętą na kłódkę leśną bramę.
Na szczęście obok znajdowała się drewniana drabinka, którą wszyscy przeszli szybko i bezproblemowo, jednocześnie dobrze się bawiąc.

Deszczową wycieczkę zwieńczył pobyt w Jeseniku — chętni udali się do zamku i muzeum, inni postanowili przeznaczyć czas na porządny obiad z deserem.
Zgadnijcie, którą opcję wybrałam? 😊

Obrazek charakteryzujący blog Agatowy Dziennik