Wędrówka na najwyższy szczyt Gór Niedźwiedzich
W tym mało uczęszczanym regionie Wysokiego Jesionika jest niezwykle — mroczny świerkowy bór, potężne skały kryjące się w cieniu, prehistoryczne jaszczury zaklęte w kamienie, pomruk legendarnego niedźwiedzia, zwanego Białym, niosący się po grzbiecie i zawodzący duch rycerza z Quinge rozbrzmiewający wśród Sokolich Skał… Do tego dzika przyroda i brak tłumu turystów..
Wszystko to można znaleźć podczas poniższej wycieczki, a więc w drogę!
Góry Niedźwiedzie (Medvědská hornatina) stanowią część Wysokiego Jesionika. Znane są także jako Masyw Orlika albo Bärenfang-Bergland. Usytuowane w północno-wschodniej części Republiki Czeskiej należą do mniej znanych części tego pasma. Rozpościerają się między Zlatohorską vrchoviną (Góry Opawskie), Niskim Jesionikiem i masywem Pradziada, a ich najwyższy szczyt to Niedźwiedzia Góra (Medvědí vrch). Nazwa mikroregionu nie jest przypadkowa — na terenie tym, do połowy XVIII w., żyły bowiem niedźwiedzie, dookoła których powstało wiele opowieści. Jedna opowiada o szewcu z Vrbna, który postanowił zdobyć 10 dukatów, zaoferowanych przez miejscowego kniazia, polującego na niedźwiedzia z białą plamą na lewej, tylnej łapie. Szewc Jiranek stanął z niedźwiedziem oko w oko, pokonał go, a następnie odarł ze skóry, którą zawiózł kniaziowi. Obiecane dukaty dostał, ale również 20 kijów, by przypadkiem publicznie nie przyznawał się do pokonania Białego. Gloria chwały należała się bowiem samemu kniaziowi. Górę, na której odbyło się starcie, ale i gdzie mieściła się gawra, od tej pory nazywano Niedźwiedzią Górą…
Prezentowana wycieczka jest przejściowa (nie ma formy pętli), w znakomitej większości prowadzi drogami i ścieżkami nieznakowanymi, ale nie wymaga specjalnych umiejętności nawigatorskich, zwłaszcza, jeśli w telefonie jest zainstalowana aplikacja z mapami. Opisywana trasa ma długość ok. 12 km, a przewyższenie to ok. 630 m.
Wędrówka zaczyna się przy przystanku autobusowym w miejscowości Bílý Potok. Drogą wytyczono szlak niebieski, którego oznaczenie prowadzi turystę podczas pierwszego, bardzo krótkiego etapu wycieczki. Najpierw trzeba przejść przez mostek nad Bílým Potokiem.
Po przejściu ok. 300 m trzeba skręcić w lewo w drogę leśną. Tutaj zaczyna się podejście na grzbiet. Po kilkunastu minutach wychodzi się na Solną cestę (szlak zielony), z której od razu schodzi się w kolejną nieznakowaną ścieżkę, prowadzącą w górę. Doprowadza ona wędrującego do Novej cesty. W tym miejscu należy skręcić w prawo i wędrować traktem przez ok. 700 m. Następnie trzeba skręcić w lewo, w szeroką i zaznaczoną głazami, drogę leśną i kontynuować podejście. Blisko wypłaszczenia pojawiają się skałki. Warto poświęcić chwilę na poznanie tej małej krainy baśni…
By dojść do kulminacji Pytláka należy po ok. 200 m odbić z drogi grzbietowej w lewo. Przed wędrowcem otwiera się inny świat… Omszały, ciemny, świerkowy bór, poprzecinany labiryntem ścieżek, usiany skałami wywiera mocne wrażenie. Trochę mgły i spokój tam panujący sprawiają, że człowiek przy każdym szeleście ogląda się przez ramię z poczuciem, że zaraz zobaczy krasnoludka, albo innego przedstawiciela leśnych postaci mitycznych… Jednocześnie umysł odpoczywa zanurzając się w pięknie dzikiej przyrody.
Skalisko szczytowe Pytláka (Kłusownika) zwanego z niemiecka Raubschützensteinjest malownicze. Na końcu wąskiej ścieżki przez grzebień skalny, znajduje się miejsce odpoczynkowe w formie altanki o dość specyficznej konstrukcji… Wygląda, jakby zaraz miała się rozpaść… Przy silnie wiejącym wietrze wolałabym zaszyć się w skałach, aniżeli szukać w niej schronienia!
Rozpościera się stamtąd zapewne całkiem łady widok, aczkolwiek trafiłam na pogodę, która widoki nieco ograniczała. Przewalające się, nisko zawieszone chmury wywołały dość magiczną atmosferę.
By kontynuować wędrówkę w kierunku Niedźwiedziej Góry trzeba powrócić do drogi grzbietowej. Moją uwagę przykuły wspaniałe huby. Wiem, że to pasożyt, ale czasami pięknie się prezentujący! Oczywiście straciłam tam nieco czasu usiłując je sfotografować?
Dalej, szeroką, nieco błotnistą drogą — efekt nocnej ulewy, dochodzi się do studánki u Pytláka (bez wody) i Jánskiej chaty, czyli domku myśliwskiego.
Kontynuując wędrówkę dojdzie się do grupy malowniczych skał, które idealnie nadają się na biwak w terenie.
Nieco później zaczyna się ostatni etap podejścia na najwyższy szczyt Gór Niedźwiedzich, czyli Medvědí vrch. Za rozdrożem, którego lewa odnoga prowadzi na punkt widokowy, nadchodzi moment mogący wywołać niepokój związany ze zlokalizowaniem ścieżki, którą można dalej podążyć. Przy dokładnej obserwacji oko zauważy wśród skał i powalonych drzew ścieżynę, prowadzącą w górę. Miejsce samo w sobie sprawia wrażenie dzikiego i niedostępnego. Jest to tylko pierwsze wrażenie, które często, przecież, bywa mylne.
Z Dzikiej Krainy wychodzi się na pierwszym wierzchołku Niedźwiedziej Góry, który mi osobiście przypadł do serca. Jest to urokliwe skalisko z elementem tybetańskim, co wywołało mój uśmiech. Podobno miejsce to ma renomę niezgorszego punktu widokowego, ja widziałam szarość.
Wąska ścieżka grzbietowa prowadzi do wyższego wierzchołka Medvědígo vrchu, by dojść do kulminacji należy odbić ścieżynką wśród jagód w lewo.
Po kilku minutach trafia się na polankę z rzeźbą niedźwiedzia i wysokością szczytu. Od pewnego czasu istnieje tradycja przynoszenia pluszowych misiów i doczepiania ich do posągu.
Tutaj zaczyna się zejście w kierunku reliktów zamku Quinburk.
Pierwotnie wąska ścieżka (uwaga, łatwo przeoczyć!) zamienia się w szeroką przecinkę prowadzącą do Medvědí cesty, gdzie trzeba skręcić w prawo. Z drogi tej można skręcić w następną przecinkę (w lewo), których kilka jest. Jeśli ma się czas i chęć można dalej podążyć traktem. Przecinka, którą obrałam, była praktycznie w linii prostej w stosunku do zamkowych reliktów. Decyzji nie żałowałam, gdyż szło się wygodnie, a dodatkowo znów trafiłam do świata baśni — głazy w formie jaszczurzych głów wspaniale współgrały z ciężką atmosferą świerkowego boru i omszałymi pniami.
Po przekroczeniu Ruskiej cesty, idąc pośród obłędnych skał dociera się do miejsca, gdzie w XIII w. postawiono zamek z kamienia łamanego.
Dziś bardzo trzeba się wysilić, by znaleźć namacalne ślady po warowni Quinburk. Najprawdopodobniej ówcześnie ochraniała ona, jako jedna z wielu, granicę wrocławskiej diecezji morawskiej. Zamek wspierał się na Sokolich Skałach, miał grodziszcze otoczone fosą i wieżę. Dokumentów, które opisują zamek jest z niewiele, ale z legendami sprawa ma się inaczej. Najpopularniejsza opowiada o rycerzu Zygfrydzie z Quinge, panu zamczyska. Był to człek okrutny, lubujący się w napadach, rabunkach i morderstwach. Po cichu wołano go Krwawy Pies… Ale kara dosięga każdego. Zamek Quinburk został zdobyty i spalony przez śląskie rycerstwo, a Krwawy Pies wraz kompanami umarł w mękach piekielnych pożaru. Czasem usłyszeć można przeraźliwe zawodzenie dochodzące z Sokolich Skał…
Pod koniec XIX w. istniały jeszcze pozostałości po bramie wjazdowej, ale dziś nie ma już nic…, poza tablicą z podobizną Johna Lennona, którą umieszczono na skale w 1987 roku.
Zejście z Quinburku odbywa się raczej na wyczucie — mnie udało się dotrzeć do drogi Pod Suchým vrchem, którą wygodnie doszłam do szlaku czerwonego, wiodącego Drakovską cestą.
Tuż przed samym Mnichovem, gdzie kończy się wędrówka, po prawej stronie zauważyć można schrony bojowe (tzw. řopíky).
Udanej wędrówki!